Jest dziwnie bo raptem nie pewnej osoby.
Ale chyba mimo wszystko jest cudownie.
Mam przy sobie parę osób, które sprawiają, że jest mi dobrze. (bez skojarzeń xD)
Straciłam jedną, zyskałam drugą. Może i dobrze bo ile można dawać szans i ciągle przeżywać to samo ? Ciągle płakać, ciągle cierpieć, ciągle się starać, ale nie o to by było dobrze, a o to by cokolwiek było.
Podjęłam taką a nie inną decyzję z paru powodów, ale jeden główny to tylko jedno krótkie zdanie, a może nawet dwa :
- to jest moja koleżanka, a była przyjaciółka, teraz naprawiamy kontakt (haha)
- a to druga, moja najlepsza przyjaciółka
Serio ? Nie. Mam dość zabawy.
Mówi się, że przyjaźń jest wieczna, może i tak, ale tylko w niektórych przypadkach, a szkoda.
Jeśli chodzi o szkołę, czyli temat, który jest obecny w prawie każdej mojej notce to cóż. Nie będę opisywać wszystkiego ani smęcić. Powiem tylko, że niechcący wpieprzyłam się w konkurs...z polaka o.O Mam naprawdę słabe oceny, chciałam je sobie jakoś podciągnąć. Miałam szansę dostać 5 za samo wzięcie udziału więc no co mi szkodzi ? Konkurs polegał na zrecenzowaniu wybranej książki. Pierwszy etap - opowiedzenie na tle klasowym .Nic trudnego nie ? No w sumie nie, jak ktoś nie boi się prawie, że panicznie występować przed innymi. Tak własnie mam. Nienawidzę tego robić i do tego nie potrafię opowiadać. No nie potrafię, jak próbuję coś opowiedzieć w gronie przyjaciół czy znajomych to zazwyczaj wszyscy mają minę albo WTF, albo cisną bekę. Także zgłosiłam się, opowiedziałam, zapomniałam połowy tego co miałam powiedzieć i...tyle. Tak, tyle. Moja cudowna klasa miała wybrać parę osób do kolejnego etapu. Na luzie sobie siedzę, myślę - mnie nie wybiorą. Wybrali innych, aż nie zaproponowali jeszcze mnie. Fuck fuck fuuuck. Nagle szum w klasie i pyk, zostałam wybrana i to nie do pisemnej a do ustnej. Ja w szoku, nie mam jak odmówić. Dobra, myślałam, że przeżyje. Kolejny etap był w poniedziałek, zapomniałam o tym totalnie, nie przygotowałam się ,wszyscy, którzy brali udział mają wypracowania na A4, ja prawie nic. Mało nie zemdlałam ze stresu. Tak <ok>, cudownie. Szczerze ? NIGDY WIĘCEJ. Wyników jeszcze nie ma, ale wiecie co ? Ja nawet nie poszłam tam by wygrać.
Poza tym to miałam dziś semenstralny z bioli i taki chuk. Szkoda gadać.
Uznałam, że może czas ponownie zadbać o siebie i po raz drugi sięgnęłam bo ćwiczenia Chodakowskiej. Dziś pierwszy dzień. Poszło nieźle. Mam ułożony harmonogram, jak go dotrzymam to już będzie sukces. Nawet chciałam się zważyć przed, ale nie znalazłam wagi xD no znikła. Cóż, oby to przyniosło zadowalające mnie efekty.
Chyba tyle na dzisiaj. Wrzucam coś na ucho i chyba lecę w kimę. Chyba...ew pogram w Skyrim bo jutro mam na 12 :3
Aż 3 ! ;d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz