Hejo
Wreszcie weekend więc mam czas coś naskrobać. Mam chujowe oceny, jestem na siebie wściekła, ale uznałam, że nie ma co ubolewać bo sama to spowodowałam i po prostu czas spiąć dupę i tyle. Także będę się uczyć ! Naprawdę.
W czw. z dziewczynami miałam wypad na lodowisko, a później poszłayśmy do Miłego. To taka genialna knajpka na ul. Wesołej. Mają naprawdę świetne burgery, ale ich tortilli nikt nie przebije <3 Nażarłyśmy się, najeździłyśmy (koooocham to), oczywiście zdjęcia jakości tosterowej muszą być :
Ps: na pierwszym wyglądam jak jakić pucuś hahahahah
Miałam też w czw jak dla mnie dość stresującą choć też zabawną sytuację. Otóż jak jechałam na te lodo to skończyła mi się kasa na portmonetce (bilet) i 26 jechałam na gapę. Musiałam się też przesiąść na 8 i tylko modliłam się by nie było kanarów. W 8 często są więc stanęłam przy drzwiach gotowa do jak najszybszego wyjścia...i co ? Nosz kurde, dwóch było, jedna laska stanęła tuż przede mną, całe szczęście zaczęła sprawdzać jakaś babkę, coś było nie tak i zaczęła do niej coś pieprzyć, gdyby nie to, pewnie zabrałaby się za mnie, w każdym razie musiałam wysiaść przystanek wcześniej xD Życie na farcie...
Znowu notka na siłę, znowu. GRR
chyba się nie zeźlicie jak wstawię muzykę i tyle w temacie
zresztą
Kocham tę wersję <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz