niedziela, 16 marca 2014

Wspomnienia. Sny. Myśli.

Wydaje mi się, że każdy ma czasami taki moment, że siada, gapi się tępo przed siebie lub kładzie się, zamyka oczy i wspomina. Wspomnienia. Jednocześnie najlepsza i najgorsza rzecz powiązana z naszym umysłem. Czasami nachodzą mnie nagle, czasami specjalnie chcę by przyszły. Częściej bolą niż sprawiają, że się uśmiecham. Znam parę osób, które maja słabą pamięć do wydarzeń i trochę im zazdroszczę, ale tylko trochę. Moja pamięć sięga naprawdę daleko, do tego potrafię przypomnieć sobie wszystko ze szczegółami. Często przypominam innym pewne rzeczy, bo sami już nie pamiętają. Ostatnio znowu miałam takie chwile, przypomniałam sobie wieeele rzeczy, uświadomiłam sobie za iloma wydarzeniami i osobami tęsknie. Sądzę, że głównym punktem wspomnień są sny. To właśnie przed snem przypominamy sobie pewne wydarzenia, miejsca, osoby. Ostatnio przypomniał mi się np. wygląd Kleosina jeszcze przed tymi wszystkimi zmianami jakie tam zaszły, jeszcze za czasów gdy miałam te 8 lat, coś takiego. To jak biegałam do sklepiku i to jak ten sklepik wyglądał zanim go zamknęli a później zrobili tam siłownie, drugi, jeszcze straszy sklep gdzie sprzedawali najlepsze lizaki pod słońcem, a później sprzątaczki miały tam kanciapę i, że zwabiły tam bezdomne psy, którymi poniekąd się zajmowałam. Przez to zabrali je do schroniska..Pamiętam wszystko, mogłabym o tym opowiadać i opowiadać. To zabawne, że człowiek nie potrzebuje żadnych zdjęć, ani filmów bo sam potrafi otworzyć obrazy i projekcje we własnej głowie, co więcej potrafi zobaczyć samego siebie w danej sytuacji, tak jakby nie brał w niej udziału, a był obserwatorem. Uważam, że byłoby świetnie gdyby za parędziesiąt lat ktoś wymyślił sposób na odtwarzanie na papierze lub ekranie komputera tych "zdjęć" z naszych głów. Ludzki mózg to nadal zagadka i trudno jest zrozumieć jak naprawdę działa. Np. takie sny. Zazwyczaj śnimy o przypadkowych rzeczach, rzadko o tym o czym chcemy śnić. Dawno już nie śniła mi się pewna osoba chociaż nadal o niej myślę. Dwie noce temu jednak znów zawitała w moim śnie. Był on cholernie dziwny i brało w nim udział wiele osób, moi rodzice, brat, on i mnóstwo innych, których twarzy nawet nie widziałam. Moja mama była wielka i miała na sobie jakieś strzępy ubrań, lało,  była burza, drzewa były mniejsze od niej, było mnóstwo zielonych traw, krajobraz jak z bagien, ale to nie były bagna. Były inne potwory, uciekaliśmy przed nimi, nagle mama zmniejszyła się, zaciągnęliśmy ją do drewnianego domku, który w środku wyglądał jak moje mieszkanie z Kleosina, tyle, że w dużym pokoju stało wieeelkie łóżko i ogromna kołdra. Nie wiem dlaczego, ale na początku uznałam, że będę leżeć nago, uznałam, że  i tak jest ciemno więc co z tego, później jednak przebrałam się w jakieś ciuchy, uznałam, że źle wyglądam, więc nałożyłam majtki i jakąś koszulkę. Wszyscy już leżeli na sobie w tym ogromnym łóżku, dziwnie poprzeplatani tą kołdrą. Położyłam się na innym, mniejszym polowym łóżku i oglądałam telewizję jak inni. W pewnym momencie on zawołał mnie, położyłam się koło niego, głowę oparłam na jego torsie i przez sen czułam, że jestem szczęśliwa. Powiedział, że mnie kocha i sen się skończył. Dziwny i to cholernie. Sądzę, że niektóre osoby domyślą się kim jest on. Trudno. 
W każdym razie sny to coś zaskakującego. Często ludzie miewają koszmary czyli złą odsłonę snu. Ja co prawda rzadko miewam koszmary, lecz mam jeden stały, który co jakiś czas nawiedza moją głowę. 
Plac zabaw, brzydka, pochmurna pogoda. Na placu nic prócz starej i zardzewiałaj zjeżdżalni no i wysokiej huśtawki. Brudny piach i silny wiatr. Huśtam się, coraz wyżej, coraz szybciej. Skaczę, upadam i czuję ból. Ogromny i paraliżujący ból w nogach. Czuję go nawet realistycznie. Budzę się. 
Nie lubię go, ale wiem czym jest spowodowany. Albowiem koszmary to nic innego jak objaw traumy, przykrych przeżyć, fobii. Lubiłam skakać z huśtawek, raz rozhuśtałam się za bardzo, a jak wylądowałam czułam ból. Stąd ten sen. Ludzie, a zwłaszcza dzieci bojące się potworów mają koszmary o nich, bojący się pająków o pająkach. Wszystko co znajduje się w naszej głowie ma jakąś przyczynę. 
Dużo osób narzeka na to, że nie doświadcza snów, a ja znam na to bardzo łatwy sposób. Swego czasu jak byłam u brata ciotecznego, opowiadał mi on o tym, że można rządzić snami, śnić na jawie, czyli świadomie śnić. Jest to dość niebezpieczne i wiele osób przez to zbzikowało dlatego mimo, że zaczęłam to robić to zrezygnowałam. Uważam jednak, że sam początek tego cyklu niebezpieczny nie jest. Jeśli chcecie mieć sny i je pamiętać to uwaga - wystarczy tuż przed snem wmówić sobie parę razy jedno zdanie - będę śnić i zapamiętam ten sen. To może brzmi dziwnie, ale to naprawdę działa. Jeśli kogoś to zainteresuje, to jeśli będziemy powtarzać to sobie systematycznie co noc to najprawdopodobniej zaczniecie mieć coraz więcej tych snów. Ja potrafiłam mieć z 3 sny jednej nocy, budziłam się po każdym bo na tym to polega, a rano pamiętałam niestety tylko jeden. Pamiętałam na tyle, że je sobie zapisywałam. Jest też drugi sposób, jeśli chcecie śnić o czymś konkretnym wystarczy intensywnie przypomnieć sobie to tuż przed zaśnięciem. To również działa. W sumie, sądzę, że to działa na takiej samej zasadzie jak myśli. Bo przecież myślimy zawsze o tym o czym świadomie lub podświadomie chcemy myśleć czyż nie ? Tak samo jest ze snami, podsuwamy mózgowi pewne myśli, które pozostają w naszej głowie nawet po tym jak zaśniemy przez to własnie o tym śnimy. To oczywiście uproszczone wyjaśnienie, to jak ja to zrozumiałam, praktycznie jest to bardziej skomplikowane. Co zabawniejsze, wszystkie twarze, miejsca i rzeczy jakie widzimy w snach już tak naprawdę widzieliśmy i to realnie lecz nie skupialiśmy na nich uwagi. Ludzie, którzy nas mijają, realne miejsca, fikcyjne miejsca z bajek, potwory z bajek czy książek. Mało co tworzy wyobraźnia. 

Pamięć.
Czasami wmawiam sobie, że chcę o czymś zapomnieć, wtedy przestałoby boleć, chciałabym przestać o tym myśleć, ale to nigdy nie działa. To głupie, bo podświadomie wiem, że chcę o tym pamiętać. Bo czym byśmy byli bez wspomnień? Pustą skorupą pozbawioną wszelkich uczuć, istotą, która ma pamięć jak ryba. Kilku miesięczną. 



Czy to nie ab­surdal­ne, że wspom­nienia o dob­rych cza­sach o wiele częściej dop­ro­wadzają do łez, niż wspom­nienia o tych złych? 



Sen, każdy sen, jest jak psycho­za. Ze wszys­tkim, co do niej na­leży: po­mie­sza­niem zmysłów, sza­leństwem, ab­surdem. Ta­ka krótkot­rwała psychoza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz