24:00
Już północ, a ja nadal nie śpię.
Ostatnio po głowie krążą mi dziwne myśli praktycznie ciągle o tym samym. To się chyba tęsknota nazywa...kurwa, jak ja nienawidzę tego uczucia. Rzadko pozytywne, częściej bolesne, ale nie chcę tu więcej pisać o tym jak się teraz czuję.
Jest już 27 lipiec, za 3 dni mam urodziny. Czas strasznie szybko zapieprza rok temu 18, a 30.07 już 19. Kiedy ja się zdążyłam się tak postarzeć, jeszcze niedawno siedziałam w piaskownicy. W sobotę razem z ekipą zrobiliśmy potrójne birthday party. Moje, Seby i Marzenki i prócz nielicznych sytuacji było zajebiście, jak zawsze z nimi. W ich towarzystwie czuję się zawsze taka...wolna, wiem, że mogę być totalnie sobą, nie muszę się martwić tym czy ktoś zobaczy mnie w majtkach lub w totalnym nieładzie bez makijażu. Kocham to uczucie, zawsze jak z nimi jestem to w którymś momencie siadam i myślę sobie - kurde, jak to zajebiście, że ich mam. To trochę tak jakbym wchodziła w stary wytarty dres i ulubione stare kapcie.
Dostałam zajebisty prezent albowiem książkę dla prawdziwej kociary xd "Instrukcje obsługi kota" napisaną w genialny sposób, pudełko żelków <3 i inne rzeczy. Kama wie co lubię :D To takie proste i przyjemne jak zna się kogoś tak dobrze, że myśląc o prezencie nie zastanawiasz się nad tym dłużej niż dzień i nie kupujesz sprawdzonych prezentów takich jak perfumy czy kwiaty.
W piątek pojechałam natomiast z rodzicami oglądać stancje. W między czasie jak nocowaliśmy u naszego znajomego dowiedzieliśmy się, że ma on kawalerkę po babci bodajże i bez problemu mógłby ją nam wynajmować za mega niską cenę, a to się liczy cholernie. Nie warto płacić kupy kasy za jeden pokój i dostęp do kuchni i łazienki. Zdecydowałam się więc na tę opcję, będę mogła dopicować to mieszkanko wg moich wytycznych, rodzice nie będą musieli wydawać fortuny, do uczelni mam w miarę blisko także gites majonez. Nie było mi łatwo podjąć tej decyzji bo bałam się i w sumie nadal trochę się boję o to, że mieszkając sama nie odnajdę się wśród ludzi...że nie trafię na wykład lub chuj wie co innego. Mama ciągle powtarza, że jestem super itd i że nie ma opcji by mnie ludzie nie polubili, a ja przecież jestem taka nieśmiała...No, ale jakoś to będzie, muszę dać sobie radę, poniekąd wiek już zobowiązuje.
Za tydzień jadę nad morze i mam nadzieję, że wrócę opalona bo mimo, że lubię moją w miarę bladawą cerę, to uwielbiam też opaleniznę, chcę poczuć słońce na skórze i morze oplatające moje ciało. Wypocznę, może pozbędę się paru myśli z mojej głowy.
Postaram się częściej coś pisać, ale ostatnio jestem tak zamulona i hm smutna (?), że jakoś nic mi się nie chcę. Idę obejrzeć serial po raz któryś bo tylko to odciąga mnie od spraw codziennych.
Tak...problemy nastolatki, nie ma co.
Trzymajcie się zimno, bo na podwórku i tak jest w chuj gorąco więc po co wam więcej ciepła :P
Dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz