piątek, 31 lipca 2015

Czo z tymi ludźmi...o.o

Myślenie ludzi to dla mnie zagadka. Ludzie mają to do siebie, a przynajmniej ich większość, że doszukują się nie wiadomo czego w prostym zdaniu. Prosty przykład - dwoje ludzi, nie lubią się, ale jedno z nich chcę wyciągnąć rękę na zgodę, ocieplić panującą atmosferę itd. W związku z tym przygotowuje pyszną tartę z jabłkami i cynamonem. Kto nie lubi takiej tarty, myśli sobie. Myśli sobie też, że dobrze robi, wierzy, że się uda, że wojna zostanie zażegnana. Mówi smacznego wraz z przeprosinami i zdaniem na zgodę z przyklejonym do mordki szczerym uśmiechem. Co widzi ? Osoba odbierająca prezent patrzy na przysmak ze zdziwieniem, skupia wzrok tak mocno na tym kawałku ciasta jakby zaraz gałki oczne miały jej wylecieć, a w głowie jedno zdanie - w tym muszą być gwoździe, wyrzucę do śmieci i dod rozpowiem jakim to złym człowiekiem jest ten co mi to dał. Cicha wojna nadal trwa. 
Co by było gdyby ludzie przestali doszukiwać się ukrytego złego przekazu w każdym zdaniu, w każdym geście i uśmiechu. Życie byłoby prostsze. Plus jest taki, że chociaż większość facetów myśli w prosty sposób i mówi w prostu sposób. co daje też taki skutek jak brak wszelkich doszukiwań. Mówisz do takiego przepraszam i on to odbiera jako proste przepraszam. Kobiety mają inaczej, kopią, szukają, myślą natarczywie, tylko założyć im czapkę detektywa i dać lupę do ręki. Tylko kurde, po co sobie tak utrudniać życie. Tak, wiem, że kobieca podejrzliwość, nasze myślenie, nasza intuicja, rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze nie raz się przydaje, ale częściej prowadzi do problemów. Należę raczej do tego grona ludzi, kobiet, że nie szukam nie wiadomo czego w prostej rozmowie. Fakt, czasami wyczuwam coś czego nie potrafię wyjaśnić i wiem, że coś jest jeszcze na rzeczy. Zazwyczaj się to sprawdza, ale tak to myślę w sposób prosty i logiczny moim zdaniem. Świat byłby prostszy i piękniejszy gdyby ludzie myśleli w taki, a nie w detektywistyczny sposób. To samo dotyczy się kłamstw, albo raczej "kłamstw". Spotkałam na swojej drodze wielu ludzi, którzy oskarżali mnie o kłamstwo kiedy mówiłam prawdę. Bawi mnie to, że niektórzy ludzie są tak negatywnie nastawieni czy coś, że nawet gdyby podłączyli Cię do maszyny prawdy to i tak powiedzą - kłamiesz. Bo tak im prościej, prościej wierzyć, że to wszystko jest kłamstwem bo prawda czasami jest zbyt okrutna. Często jest też tak, że ludzie myślą, że wiedzą co siedzi w głowie drugiej osoby - mówią, ja wiem, że to, ja wiem, że tamto....a prawda jest inna. I weź się z takim kłóć. W tych czasach kłamstwo to norma, ludzie są zadufani w sobie, egoistyczni, oszukują na każdym kroku. Może dlatego coraz więcej ludzi nie potrafi dostrzec u innych pięknej w swojej prostocie szczerości. Tworzą swoje wersje rzeczywistości, wałkują temat, dochodzą do nierealnych wniosków, które "potwierdzają" tezę - kłamstwo. Zamiast zaufać, uwierzyć. Nie rozumiem tego, zwłaszcza, że ja jestem osobą, która brzydzi się kłamstwa. Rzadko kłamie, naprawdę rzadko, a jak już to robię to muszę mieć konkretny powód ku temu. Przez to jestem też strasznie naiwna bo wierzę innym, wychodzę z założenia, że skoro ja jestem szczera wobec kogoś to czemu on ma być nieszczery wobec mnie. Prawda okazuje się często brutalna, dostaje po dupie i tyle z tego mam. Oszustwa są wszędzie, ludzie doszukujący się kłamstwa również itd itd. 
Doszłam do wniosku, że chyba powinnam zmienić nazwę bloga na - ta, co nie rozumie. Tak wielu rzeczy nie ogarniam na tym świecie, a raczej nie tyle co nie ogarniam, a po prostu myślę - jak tak można ? 

Ps: Nie ma to jak po powiedzeniu prawdy i paru miłych słów dostać nierealistycznego plaskacza w twarz - bo się kłamało. Boziu... pozdrawiam Cię :) 



Nie chcę słyszeć więcej już
Nie chcę, nie
Wiem jestem chamem cóż, powiesz mi to później gdzieś
Lub nie powiesz wcale i nie będzie mi z tym źle 
Ty weź tu czegoś nalej
Lub kochanie zamknij się

czwartek, 30 lipca 2015

Tchórze i bezszacunkowi.

Zanim zacznę ponownie zajmować się moim "dziełem" postanowiłam, że nabazgrzę parę słów. 
Na początku powiem wam, że kończę dziś 19 lat. Nie czuję się stara, ale źle mi z tą liczbą. Sto lat dla mnie. 
Chciałabym też poruszyć kwestię pewnego zachowania u ludzi. Ja naprawdę nie rozumiem dlaczego niektórym ludziom brakuje szacunku do drugiej osoby. Rozumiem to tylko w wypadku kiedy ktoś coś komuś zrobił np zabił brata, matkę, ojca, kumpla, zabił kogokolwiek, zgwałcił, przejechał psa. Wtedy to i ja nie mam szacunku do takich ludzi bo oni po prostu na to nie zasługują. Co innego kiedy brak szacunku wywołany jest jedynie złym słowem czy masą przykrych słów np zerwaniem kontaktu, związku. Ja jakoś tak mam, że ja nawet kiedy kogoś nie lubię to mam do tej osoby szacunek, jestem wobec niej miła, może bez przesadyzmu, ale nie robię świństw i nie obgaduje za plecami bo jak mi coś nie pasuje to mówię to w twarz zazwyczaj. I w związku z tym nie ogarniam ludzi i jest to dla mnie przykre, którzy z pozytywnego nastawienia, miłości nagle przeskakują na tryb - nienawidzę Cię, obsmaruje Ci dupę, powiem wszystko co złe, co z tego, że to nie jest prawda. Nie wiem, może takim ludziom robi się lepiej kiedy myślą tylko o tym złym, a nie dobrym i obrażają kogoś kto kiedyś znaczył dla nich naprawdę wiele, ale to nie zmienia faktu, że tak się kurde nie powinno. Mnie takie sytuacje ranią bo ja pamiętam o wszystkim, nie tylko o złym i nawet kiedy mnie boli to mam szacunek i potrafię nawet życzenia urodzinowe złożyć. Może mam zbyt wielkie serce, albo po prostu myślę w inny sposób. Wczoraj miałam durną sytuację, zabolało mnie to, ale jak tak się teraz zastanowić, to była to sytuacja komiczna. No bo...jak można spierdalać od drugiej osoby jak się ją tylko kątem oka zauważyło. Nie wiem, u ludzi kurde się włącza wtedy jakiś tryb turbo czy co. Już naprawdę wolę żeby taka osoba minęła mnie bez słowa, jakbyśmy się nigdy nie znali niż żeby wrzucała wyższy bieg i uciekała gdzie pieprz rośnie. Ja to wiecie, jak kogoś znam to się witam, ale chyba nie wszyscy ludzie tak mają...no bo przecież łatwiej jest uciec. Śmieszne i smutne zarazem. Trochę się zawiodłam, patrzyłam tylko na znaną mi sylwetkę człowieka, którego darzę uczuciem. Sylwetkę z włączonym trybem turbo 20 m dalej. Parodia. W każdym razie apeluje, ludzie, ogarnijcie się xd Bo w takich sytuacjach robicie z sb tchórzy, a chyba nikt nie chce być określany mianem tchórza. 
To tyle na dzisiaj, lecę nastawić pranie i kończyć kolibra.



Zawsze będę obok, co by się nie działo, nawet wtedy kiedy fizycznie nie istnieję. 


poniedziałek, 27 lipca 2015

HMM

24:00 
Już północ, a ja nadal nie śpię. 
Ostatnio po głowie krążą mi dziwne myśli praktycznie ciągle o tym samym. To się chyba tęsknota nazywa...kurwa, jak ja nienawidzę tego uczucia. Rzadko pozytywne, częściej bolesne, ale nie chcę tu więcej pisać o tym jak się teraz czuję. 
Jest już 27 lipiec, za 3 dni mam urodziny. Czas strasznie szybko zapieprza rok temu 18, a 30.07 już 19. Kiedy ja się zdążyłam się tak postarzeć, jeszcze niedawno siedziałam w piaskownicy. W sobotę razem z ekipą zrobiliśmy potrójne birthday party. Moje, Seby i Marzenki i prócz nielicznych sytuacji było zajebiście, jak zawsze z nimi. W ich towarzystwie czuję się zawsze taka...wolna, wiem, że mogę być totalnie sobą, nie muszę się martwić tym czy ktoś zobaczy mnie w majtkach lub w totalnym nieładzie bez makijażu. Kocham to uczucie, zawsze jak z nimi jestem to w którymś momencie siadam i myślę sobie - kurde, jak to zajebiście, że ich mam. To trochę tak jakbym wchodziła w stary wytarty dres i ulubione stare kapcie. 
Dostałam zajebisty prezent albowiem książkę dla prawdziwej kociary xd "Instrukcje obsługi kota" napisaną w genialny sposób, pudełko żelków <3 i inne rzeczy. Kama wie co lubię :D To takie proste i przyjemne jak zna się kogoś tak dobrze, że myśląc o prezencie nie zastanawiasz się nad tym dłużej niż dzień i nie kupujesz sprawdzonych prezentów takich jak perfumy czy kwiaty. 
W piątek pojechałam natomiast z rodzicami oglądać stancje. W między czasie jak nocowaliśmy u naszego znajomego dowiedzieliśmy się, że ma on kawalerkę po babci bodajże i bez problemu mógłby ją nam wynajmować za mega niską cenę, a to się liczy cholernie. Nie warto płacić kupy kasy za jeden pokój i dostęp do kuchni i łazienki. Zdecydowałam się więc na tę opcję, będę mogła dopicować to mieszkanko wg moich wytycznych, rodzice nie będą musieli wydawać fortuny, do uczelni mam w miarę blisko także gites majonez. Nie było mi łatwo podjąć tej decyzji bo bałam się i w sumie nadal trochę się boję o to, że mieszkając sama nie odnajdę się wśród ludzi...że nie trafię na wykład lub chuj wie co innego. Mama ciągle powtarza, że jestem super itd i że nie ma opcji by mnie ludzie nie polubili, a ja przecież jestem taka nieśmiała...No, ale jakoś to będzie, muszę dać sobie radę, poniekąd wiek już zobowiązuje. 
Za tydzień jadę nad morze i mam nadzieję, że wrócę opalona bo mimo, że lubię moją w miarę bladawą cerę, to uwielbiam też opaleniznę, chcę poczuć słońce na skórze i morze oplatające moje ciało. Wypocznę, może pozbędę się paru myśli z mojej głowy. 
Postaram się częściej coś pisać, ale ostatnio jestem tak zamulona i hm smutna (?), że jakoś nic mi się nie chcę. Idę obejrzeć serial po raz któryś bo tylko to odciąga mnie od spraw codziennych. 
Tak...problemy nastolatki, nie ma co. 
Trzymajcie się zimno, bo na podwórku i tak jest w chuj gorąco więc po co wam więcej ciepła :P 
Dobranoc

piątek, 10 lipca 2015

O niczym

Wiem, że ta notka miała być o czymś innym, ale nie mam do tego teraz głowy. Chyba chcę napisać o tym co u mnie, znowu...To pewnie trochę męczące, ale to jest jeden ze sposobów w jaki mogę się wygadać, dobre jest też to, że kiedy już będę miała dzieci będę mogła to wszystko przeczytać i powspominać. Kto wie czy w swoim życiu nie ulegnę wypadkowi i zapomnę wszystko, czytanie tego mogłoby mi przywrócić pamieć np, ale do rzeczy. 
Ostatnio nie dzieję się wiele. Na początku czekałam wiecznie na wyniki matur, zdałam całkiem zadawalająco, przynajmniej takie są moje odczucia. Trochę te odczucia się zmieniły po tym jak dostałam się na studia. Okazało się, że napisałam maturę na tyle dobrze, że punktów starczyło mi z zapasem by dostać się tam gdzie chciałam. Gdy tylko dowiedziałam się, że zostałam zakwalifikowana to popłakałam się ze szczęścia. Siedziałam jak ten debil w aucie i płakałam... Nie sądziłam, że aż tak się z tego ucieszę, przecież to tylko studia, ale jednak...nie mogłam pohamować swojej radości. Pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Kla, nie wiem w sumie czemu...Chyba dlatego, że ostatnio spędzamy ze sobą dużo czasu, nie to co wcześniej, trochę zaniedbałam ją przez naukę, ale prawda jest taka, że wystarczy dać mi trochę więcej czasu, a ja będę mogła ten czas poświęcić komuś innemu. Więc wyszło tak, że od razu wybrałam jej numer. Potem do babci, ale nie odebrała, natomiast zadzwoniłam do niej później, odebrała moja prababcia i popłakała się ze szczęścia tak jak ja. Ponoć później krzyczała na cały dom, tak była szczęśliwa. Kurwa...to jest takie zajebiste, Kocham moją rodzinę. W każdym razie dzisiaj pojechałam z tatą do Lublina złożyć papiery. Stwierdzam, że budynki uniwersytetów są zajebiste, przyrodniczego też. Naprawdę mi się tam podoba. Pozostało tylko znalezienie jakiegoś lokum, a to już nie jest takie proste. 
Sprawy miłosne...ich brak, nawet nie jestem chyba gotowa na to by znowu jakieś mieć. Nie dałabym rady, potrzebuje co najmniej miesiąca jak i nie trzech by dojść do siebie pod tym względem.  Cała reszta, w sensie znajomych itd jest na porządku dziennym czyli tak jak powinno być. 
Damian przyjechał do Białego, niestety z powodu bardzo przykrego zdarzenia bo zmarł mu dziadek. Byłam na wystawieniu i na pogrzebie...strasznie mi smutno z tego powodu. Jutro się z nim widzę i nie wiem czy będę dała radę z nim tak normalnie rozmawiać wiedząc co on teraz przeżywa, ale on sam nalegał by się spotkać, wiem, że teraz tego potrzebuje, a ja potrzebuje go. To w końcu mój przyjaciel. To zaskakujące jak swobodnie można się czuć w towarzystwie osoby, którą zna się 5 lat oraz to, że ta osoba jest już dla nas jak rodzina. Zaskakujące i jednocześnie piękne i niech spadają ludzie których zdaniem przyjaźń damsko-męska nie istnieje. To znaczy, że jej po prostu nie doświadczyli, w końcu nie jest ona dla każdego. 
Następne dni ? 
Jutro mam grilla i poznam faceta Kla. Strasznie cieszę się Twoim szczęściem, tak ! Wiem, że to czytasz :D W niedziele obiad z dziadkami, a potem muszę się zdecydować czy iść znowu do pracy czy już nie. Chcę wakacji ! I pieniędzy niestety też...>.<
Poza tym to po głowie ciągle krąży mi jedna osoba, wkurwiające trochę. Łapię się na tym, że robię mnóstwo rzeczy, które były dla mnie kiedyś normą, a teraz nie powinnam ich robić bo tylko mnie dobijają i nie pozwalają odciąć się od tego wszystkiego. Wiecie co mnie boli najbardziej ? To jak bardzo ludzie są zakłamani i to jakimi hipokrytami są. Jak bardzo są zmienni, najpierw mówią jedno, a potem nawet do cb szacunku nie mają. Smutne, ale prawdziwe. 
Dobra, koniec tego bełkotu. Wiem, że potrafię napisać dobrą notkę, ale ta jest do dupy i o niczym, ale tego potrzebowałam, a piszę to dla siebie wiec sorka. 
Bayo 

piątek, 3 lipca 2015

Leci kiełbasa.

Dziś w przypływie tego, że nie mam zbytnio na nic siły postanowiłam, że obejrzę sobie reality show, którym jakiś czas temu jarała się cała Polska....Zazwyczaj gówna nie oglądam, ale tym razem postanowiłam, że chętnie zobaczę o co kaman. Obejrzałam tylko jeden odcinek (żeby nie było) Celebrity Splash. Tak się kurde zastanawiam, kto wymyślił coś takiego ? o.o Sam pomysł nie jest może taki tragiczny, ale serio, to jest tak nudne jak flaki z olejem. Druga sprawa - spoko, skaczą znani ludzie, jedni masakrycznie, a inni dają z siebie wszystko i skaczą naprawdę świetnie, sama bym tak chciała. Tylko problem jest jeden, dlaczego kurde odpadają ludzie, którzy wykonali te lepsze skoki ? To mnie rozjebało. W pierwszym odcinku pokazywany był skok rolnika. Ja nawet nie wiem kim ten koleś jest, wiem tylko, że Polska jara się nim, tym co robi itd. Dziewczyny piszczą na jego widok, a to jest przecież tylko gruby (przykro mi, ale tak jest) 42 letni facet ze wsi nie posiadający w TYM wieku żony, więc jej szuka. WTF. Skąd ta fascynacja jego osobą ? Przez jego tuszę facet ledwo odbił się by skoczyć, już pomijam jego plusk gdy wpadał do wody oraz jego pozycje.... I kurwa, ktoś taki dostaje od publiczności największą ilość pkt ? No serio ? Za co ? Za to, że zrobił z sb debila w telewizji tudzież internetach, ja nawet nie wiem o co z nim kaman. Przeraża mnie lekko mentalność ludzka, którą obserwujemy w Polsce. 1. Dziewczynki jarają się chłopakiem, który nie ma talentu tylko dlatego, że ma znośny ryj (no dla nich to najprzystojnieszy facet ever). W sumie nie tylko dziewczynki, ale też chłopcy i co dziwne, telewizja, która przedstawia go jako odkrycie roku, talent nad talentami. Tak, mowa tu o kwiatku. 2. Kolejna gwiazdeczka, czerwone włosy i znowu totalny brak talentu. Poszczycić się może jedynie tym, że ma pasję, ale przykro mi, ta pasja nie zgrywa się z wykonaniem. Ją też jarają się dzieci, telewizja, i inni ludzie zwłaszcza po tym jak wystąpiła w powyższym zajebistym programie. Chodzi o Saszan. Pewnie nawet nie kojarzysz jej co nie ? 3. Rolnik o którym już wspomniałam. Takich przykładów jest dużo więcej i ja naprawdę nie rozumiem czemu ludzie są tak ślepi, albo czemu idą za innymi i jarają się czymś czym naprawdę nie warto się fascynować ? Ja wiem, gusta są różne, ale są granice przyzwoitości. Ja też mam mnóstwo, że tak powiem idoli, których uwielbiam słuchać czy oglądać, ale na ich widok nie robi mi się mokro w majtkach i nie krzyczę jak durna. Wydaje mi się, że nie o to chodzi bo to są normalni ludzie, którzy po prostu tworzą coś co Ci się podoba oraz charakternie nie są ciamajdami lecącymi za hajsem. No, ale w tych czasach, w sumie nie tylko w tych, ale w tych to się nasila, ludzie wariują na punkcie innego człowieka, wyznają miłość osobie, której nawet nie znają. Robią inne chore rzeczy. To serio podchodzi albo powinno pod chorobę psychiczną. 
To chyba tyle na ten temat, w następnej notce wystąpi tłuszcz. 
Pozdraaawiam :D 




czwartek, 2 lipca 2015

Jedyny sposób, by odkryć granice możliwości, to przekroczyć je i sięgnąć po niemożliwe. ~ Arthur C. Cloude

Dzisiaj nie dałam rady wstać na odpowiednią godzinę, po prostu nie mogłam w takim stanie wsiąść do samochodu, a to wszystko przez to, że poprzedniego wieczoru spełniłam jedno ze swoich małych marzeń. Czuję się z tym naprawdę świetnie, o to przecież chodzi w życiu, gonić marzenia i wiecznie nie szukać, a znajdywać szczęście wszędzie. 
Teraz mam taki humor typu - przemyślenia. Tak bardzo zmieniło się moje życie od kiedy poszłam do liceum. Zaczęłam żyć, nadal było samotnie  trochę tak niewinnie, ale jednak. A teraz ? Mam przyjaciół na których zawsze mogę liczyć, znajomych, którzy piszą tylko po to by dowiedzieć się co u mnie, ale to nie jest takie na zasadzie - nudzę się to napiszę tylko oni naprawdę chcą utrzymywać ze mną kontakt i wiedzieć jak mi idzie. Jak matury, jak moje zdrowie, jak moje sprawy sercowe. I to jest piękne, uwielbiam ludzi, nie wszystkich, ale większość tak. Jak mówił Einstein
"Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia". 
Zgadzam się z tym w 100% bo czym bylibyśmy bez ludzi nas otaczających ? Czym bylibyśmy gdyby nie możliwość rozmowy z nimi, pomocy im, wsparcia i oddania dla naszej rodziny i przyjaciół ? Chyba bylibyśmy małymi kupkami nieszczęścia, samotnikami coraz to bardziej popadającymi w depresję. Ja osobiście lubię czasami przebywać sama, ale uwielbiam też towarzystwo ludzi. Szkoda tylko, że niektórzy tak łatwo odchodzą. Sama też nie raz odchodziłam, ale nie dlatego, że myślę o kimś źle bo ktoś coś mi powiedział tylko dlatego, że tak trzeba, dla samej siebie. I wtedy naprawdę mam gdzieś, że to boli. Jak muszę to robię i tyle. 
Przez ten tydzień nie ma moich rodziców ani brata w domu. Jestem sama, mam do dyspozycji cały dom, samochód tylko dla siebie i wiecie co ? Coś takiego może tak wiele zmienić. Mogę do woli odwiedzać przyjaciół, robić dzień w dzień rzeczy jakich nie zrobię mieszkając z rodzicami. To trochę przykre, że gdy ich nie ma ja naprawdę zaczynam żyć. Nie ma takiego momentu w którym nie mogę do kogoś zadzwonić i powiedzieć - nudzę się, a on odpowie - wypierdalaj. Cały czas gdzieś jestem, to z tamtym to z tym i kurwa, to jest zajebiste. Nic mnie nie blokuje, nade mną nie ma zazdrosnego głosu, który zrobi mi kłótnie o to, że prawie co wieczór siedzę z 1 dziewczyną i 3 facetami i piję piwo. To jest tak piękne, a ja czuję się teraz mimo wszystkiego co się ostatnio w moim życiu wydarzyło, naprawdę zajebiście. 
Jeśli ktoś z was nudząc się w domu pod argumentem - jestem leniwy/a odmawia wyjścia gdzieś z ludźmi i woli siedzieć w domu i grać na kompie to ja mu serio współczuje. Niektórzy ludzie nie potrafią ruszyć dupska, otworzyć się na innych, nawet samemu zaproponować komuś wyjście na zwykłego gofra bo np ma ochotę. Ja też kiedyś tego nie potrafiłam, jestem typową szarą myszką, ale tak zauważyłam, że powoli mi to mija. Wczoraj miałam taki dzień, że stwierdziłam - kurde, nakładam legginsy, maluje usta, oczy trochę bardziej, ubieram się tak jak zawsze zazdrościłam innym dziewczynom. Zazdrościłam im, że miały odwagę. Ja przecież też tak zawsze chciałam, wiec w czym problem ? Otóż w niczym, zrobiłam to i to trochę głupie, ale tak ubrana i umalowana poczułam się pewniej. Spodobałam się sama sobie. I wyszłam, wyszłam z domu i pojechałam do Kla, później przyjechali chłopcy, byłam samochodem, ale nie odmówiłam piwa, po prostu postanowiłam, że kurde, jest mi dobrze, zostanę na noc. Nie żałuję i chcę tak częściej, chcę częściej się tak czuć. 
Dziś robię małe party i znowu będę się bawić, łykać życie w litrach.