Dziś mam czas i nabrałam chęci na to by napisać wreszcie notkę o Austrii bo to właśnie tam byłam w tym roku nartach. Pomijając wszechobecną niemczyznę czy też język austriacki, który bądź co bądź brzmi prawie identycznie jak niemiecki to było zajebiście. Uwielbiam jeździć i umiem to robić, tak mówiąc nieskromnie. Kiedy jestem na stoku to oddaje się jeździe w pełni. Próbuję spróbować wszystkiego a jak upadnę to się nie poddaje bo mnie boli. To trochę jak z życiem nie? Szkoda tylko, że się rozchorowałam dość porządnie i musiałam sobie jeden dzień odpuścić. Pisałam już kiedyś o Austrii więc jakoś się rozpisywać na ten temat nie będę. To po prostu piękny kraj, a góry są po prostu epickie. Nasza miejscowość znajdowała się w dolinie. Z jednej strony góry i z drugiej strony góry a nad nami zazwyczaj piękne czyste niebo. Gdybym miała gdzieś osiąść na starość to wybrałabym właśnie takie miejsce. Naprawdę jest tam niebywale pięknie. Jeździliśmy w Sölden, czyli tam gdzie odbywają się różne mistrzostwa itd. Stoki zajebiste chociaż nieźle zmuldzone momentami bo niestety, ale ludu tam jest dużo. Polaków też xd Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Niezbyt próbowałam ich jedzenia bo wiecie, płacenie w euro nie jest fajne. Miałam okazję jedynie spróbować ich super sznycla, który tak naprawdę smakuje jak zwykły, polski schaboszczak oraz austriackiego strudla, który powiem wam, że od szarlotki różni się tylko ciastem ;p Poza tym to ich wurstów mają tam pełno i jedzą je na miliony sposobów. Pyszne też były austriackie precle, normalnie palce lizać ! A teraz zapraszam na foto relacje i to chyba tyle jeśli chodzi o tegoroczny wyjazd.
Innsbruck <3
Innsbruck <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz