wtorek, 24 lutego 2015

ALL NIGHT !

Dzień jak co dzień. W szkole nuda, ost nie robimy nic konkretnego na lekcjach, czas płynie niewyobrażalnie wolno...ciągle jesteśmy z czegoś zwalniani albo mamy okienka bo coś tam... Nie żebym narzekała na to, że nie mam lekcji, ale czasami będąc w szkole naprawdę zastanawiam się czemu ja tam wgl jestem. Już czasami lepiej bym ten czas spędziła siedząc w domu. Pouczyłabym się z sensem a nie bez sensu. Przeraża mnie fakt, że do matury zostało już tak mało czasu. Zamiast pisać tę notkę powinnam uczyć się z bioli...wreszcie zacząć coś ogarniać tak na poważnie no bo co z tego, że mam ogarnięte na jaką uczelnie chce iść ? Tylko problem leży w tym, że po całym dniu w szkole człowiek jest tak zmęczony, mózg jest przegrzany na tyle, że i tak by mi nic do głowy nie weszło, wiem to, bo wiem jak powinnam się uczyć i kiedy przynosi to odpowiednie skutki....zabierzcie ode mnie te maturę proszę.. 
Widziałam się dziś też z Kuuubą i poprawiło mi to humor, zawsze mi poprawia, nie mam pojęcia jak on to robi xd Jak staliśmy pod fontanną na rynku nagle radośnie z bananem na twarzy podbiega do nas chłopak, nie wiem, może 20 paro letni i zaczyna nawijać po angielsku. Chodziło mu o akcje - free hugs i tak spojrzał na Kubę i, że on nie wie czy ja chcę by on mnie przytulił więc jeśli ja chcę to żebym to ja go przytuliła hahah Zgodziłam się bo to taka zajebista akcja, ile trzeba mieć odwagi i optymizmu by podejść do obcej osoby i powiedzieć, że się rozdaje przytulasy :D Sama chciałabym kiedyś tak pochodzić i poprawić tym ludziom humor, albo porozdawać karteczki z miłymi słowami, to takie moje małe marzenie, ale nie wiem czy kiedykolwiek bym się na to odważyła...ciężej by było raczej z tą pierwszą opcją, bo tą drugą jakoś bym chyba na luzie zrobiła skoro udało mi się rozdawać ulotki i robić to najlepiej ze wszystkich co rozdawali xd Wręcz pchałam się do ludzi, a myślałam, że ledwo cokolwiek rozdam...no ale oni tak fajnie reagowali na słowo - słodycze haha. 
Teraz siedzę i słucham nu jazzu, electro swingu itp, uwielbiam tego typu muzykę, wgl to bardzo bym się chciała nauczyć swingu, shuffiling'u itp ale jakoś nie wiem czy mam do tego dryg. 
W sumie tyle na dzisiaj, nie ma co się rozpisywać o tym co u mnie. Wstawiam nutkę i lecę ozdabiać moją ścianę, a co ! 




poniedziałek, 23 lutego 2015

Patrzyliście kiedyś na kogoś i zastanawialiście się co tam mu siedzi w głowie?

Natrafiłam na to dziś zupełnym przypadkiem. Kocham bajki Disneya, a ten krótki fragment filmu, który wyjdzie niestety dopiero 1 lipca rozbawił mnie strasznie, dokładnie tak to wygląda ! Hahahah xd Kobiece myślenie kontra męskie kontra dziecka <3 Boskie ! 

niedziela, 22 lutego 2015

Memento mori.

Byłam dzisiaj na pogrzebie. Nie była mi to bliska osoba, a tak prawdę mówiąc kobiety nigdy na oczy nie widziałam. Musiałam pójść ze względu takowego, że znam osobę dla której była ona bardzo bliska bo była jego matką. Cholernie nie chciałam tam iść i najchętniej zostałabym w łóżku, ale kultura wymaga. Może jestem pojebana, ale przez 2/3 pogrzebu miałam ochotę się śmiać...albo spać. Nigdy wcześniej nie byłam na pogrzebie, raz byłam tylko na czuwaniu, wtedy się popłakałam jak tylko zobaczyłam zmarłego i to w jakim stanie jest mój przybrany wujek. Naprawdę było mi przykro i dziękowałam Bogu za to, że to nie ja jestem na jego miejscu, że to nie mi zabrano bliską osobę. To jest jedyna rzecz, której się boję - że stracę bliskich. Ale na tym pogrzebie było dziwnie. Może to dlatego, że ksiądz wygłaszał dziwną gadkę. Że Bożena będzie teraz szczęśliwa, inteligentnie stwierdził, że teraz nic ją nie boli...No ja nie wiem jak on do tego doszedł. Mówił, że Chrystus się nią zajmie itd itd. Ale jak walnął tekst - polecamy Bożenę, ona żyła w wierze itd no to się powstrzymywałam żeby nie wybuchnąć śmiechem. Jak można powiedzieć - polecamy Bożenę ? Kurde, jakby robił jakąś reklamę. Naprawdę gadał bez sensu. Ja to często myślę o śmierci, ale nie dlatego, że chcę się zabić. Nich z tych rzeczy, nawet gdy siedziałam co wieczór w łóżku i płakałam nie przeszło mi przez myśl by odejść z tego świata. Chociaż chciałabym umrzeć, ale później odrodzić się znowu. Chodzi mi o to, że po prostu chciałabym wiedzieć jakie to uczucie, chciałabym wiedzieć co jest później. Wg wiary nasza dusza wędruje do Boga, on decyduje czy piekło czy niebo i tyle. Jestem pewna, że człowiek ma duszę, bo coś musi być w nas, że jesteśmy tacy jak jesteśmy, że mamy uczucia itd...nie może być to tylko sprawka tego, że mamy mózg. Tylko nie jestem pewna czy ta dusza później wędruje po świecie nie widziana przez nikogo, czy faktycznie idzie do Boga czy też po prostu znika, jest wielkie bam i zostaje tylko z niej magiczny proch...a może nasza dusza wstępuje w inne ciało ? Zwierzęcia, bądź człowieka... Naprawdę nie wiem i chciałabym wiedzieć jak to wygląda bo to bardzo ciekawe. Mam nadzieję, że jak umrę to będzie mi lżej, nie będę miała na głowie tych wszystkich problemów, że może spotkam ponownie tych, którzy już odeszli, może poznam swojego dziadka, którego nie pamiętam, a który umarł jak miałam 2 latka? Może spotkam moje dwie kotki za którymi tak bardzo tęsknie. Może odnajdę wtedy ten prawdziwy spokój. Chciałabym być pochowana w ziemi bez żadnego pięknego nagrobka, chcę tylko by w tym miejscu położono białe tulipany i by po mnie nie płakano. Jeśli nie w taki sposób to chciałabym być spalona tak jak moja mama. Ona ma konkretną prośbę co do swojej śmierci, chce by ją spalono i by rozsypano gdzieś prochy. Też bym tak mogła i chciałabym by moje prochy rozsypano prosto z klifu do oceanu lub z wiatrem po środku jakiegoś lasu. Nie chcę mnóstwa kwiatów i smutku moich bliskich jeśli ktokolwiek miałby zamiar po mnie płakać. Mam nadzieję, że nie umrę młodo..mam tyle planów, tyle marzeń do spełnienia, chcę wychować swoje dzieci jeśli będzie mi dane je mieć...chcę po prostu żyć i umrzeć ze starości, a nie w wyniku jakiejś choroby. Dużo osób mówi - na coś trzeba umrzeć. Po co umierać na coś ? Nie lepiej umrzeć ze starości, wydać ten ostatni oddech bez bólu spowodowanego chorobą ? Tak przecież jest lepiej, przynajmniej dla mnie. Ostatnim moim zastrzeżeniem, a raczej prośbą co do śmierci jest to, że gdy okaże się, że mój mózg umarł, że moje serce jest podtrzymywane sztucznie - by po prostu mnie odłączyli. Mam zamiar wypisać odpowiedni wniosek czy karteczkę w tej sprawię. Chciałabym również by moje organy w miarę możliwości mogły żyć w innym ciele. By dały komuś szansę na nowe życie. W tym celu również poczynię odpowiednie kroki. Ważne jest tylko by nie bać się śmierci, to coś całkowicie naturalnego. To taki absurd naszego życia, rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać...chyba nie mogłabym żyć wiecznie. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ostatnio sporo się dzieje w moim życiu. Jestem szczęśliwa, mam kogoś przy mnie. W sumie nie jedną osobę a wiele. Daje z siebie wszystko każdego dnia. Jest naprawdę okej. Brakuje mi tylko czasu wolnego. Niedługo mam maturę, a nadal nie potrafię się zebrać w sobie by się jakoś sensownie do niej pouczyć...ogarnijcie mnie proszę. W piątek byłam na zapustach w Gwincie i było całkiem spoko. Dziś miałam iść na imprezę, ale odmówiłam bo nie chce mi się bawić, nie chce mi się pić, ani nic. Chcę po prostu posiedzieć w domu, mam dość wychodzenia. Idzie wiosna, a ja chce po prostu spokoju, który mam tylko w domu...no, zazwyczaj xd Idę w kimę mimo, że spałam cały dzień...Także bajo ! 


niedziela, 15 lutego 2015

Znowu o szczęściu, nie mogę się nim nacieszyć, sorry.

Nigdy nie spędziłam walentynek w odpowiedni sposób, zazwyczaj siedziałam sama w domu w łóżku z kubkiem pełnym jakiegoś gorącego płynu i książką bądź filmem. Nie uznaję tego święta jako coś wyjątkowego bo wyznać sobie miłość lub po prostu spędzić ze sobą przyjemny dzień, pójść na kolacje, do kina itd można każdego dnia. Nie zmienia to jednak faktu, że ten dzień i tak ma w sobie jakąś magię, której nie potrafię określić. W tym roku jakimś cudem miałam z kim go spędzić i nie mówię tu o moim kocie..ten dzień był cudowny, po prostu cudowny, nie chciałabym go spędzić w inny sposób. Dziękuję tylko w myślach za to, że jest mi to dane. Jestem taka szczęśliwa. 

Spokojnie, spokojnie, jutro napiszę już jakąś normalną notkę, a nie tylko wylewane tutaj moje uczucia xd 
Ps: Zaczęłam czytać 50 Twarzy Greya. O mój boziu, polecam dla każdego zboczeńca, którzy umiejętnie używa własnej wyobraźni. 

czwartek, 12 lutego 2015

Because I am happy !

Spłynął na mnie spokój, poczucie bezpieczeństwa, czuję się świetnie. Budzę się rano i wiem, że choć ten dzień nie będzie najlepszy to i tak będzie okej bo humor niezmiennie mam świetny. Czuję się szczęśliwa, naprawdę. Chociaż nadal nie wierzę w to, że niektóre rzeczy się dzieją to wewnątrz czuję się cudownie. 





Dziękuję. 

poniedziałek, 9 lutego 2015

Stay positive everyday !

Chciałam napisać dziś notkę o tym, że ludzie w Polsce są tacy szarzy i za rzadko się uśmiechają, ale on to zrobił lepiej także...obejrzyjcie haha :D 

niedziela, 8 lutego 2015

Dlacze­go wciąż nie przeczu­wamy, że będą słowa, których nie zdążymy so­bie powiedzieć?

Słowa.
Słów.
Słowami. 
Czasami zastanawiam się co by było gdybym nie mogła mówić. Nie chciałabym wyrażać wszystkiego tylko gestami bo wtedy byłoby inaczej. Każde słowo można wypowiedzieć na milion sposobów, a gdy używamy migowego to zdani jesteśmy tylko na naszą mimikę. Co by było gdybym była głucha i nie mogłabym usłyszeć słów, krzyku, niczego. Nie mogłabym usłyszeć jak ktoś mówi do mnie z czułością, złością, cierpieniem, mogłabym tylko patrzeć na poruszające się usta i mimikę, a nie każdy potrafi się nią dobrze posługiwać. Zastanawiam się też dlaczego ludzie nie mówią tych najdrobniejszych słówek. Tak ciężko jest powiedzieć dziękuję ? Albo przepraszam czy też proszę ? Od małego dzieci są uczone tych tzw trzech magicznych słów, ale niektórzy, albo zostali nauczeni źle albo o nich zapomnieli. Wkurwia mnie strasznie kiedy komuś pomagam, a ten ktoś ani a ani b. Zero dziękuję, normalnie nic tylko nieme kij Ci w dupę. Tak samo ludzie którzy ranią mnie a nie potrafią powiedzieć przepraszam, już naprawdę wolałabym usłyszeć nieszczere przeprosiny niż ich zupełny brak. Kłótnia, przez tydzień pustka między ludźmi tylko dlatego, że jedno z nich nie potrafi przeprosić, a w końcu dochodzi do tego, że robi to osoba, która robić tego nie powinna.  Kiedy idę ulicą i nagle ktoś na mnie wpadnie, szczerze oczekuje w tym momencie przeprosin albo chociaż skinienia głową. Tak samo na stołówce szkolnej, ile to razy ktoś mi nie przypierdolił torbą w plecy...kurde, obejrzę się, a tej osoby już nie ma. Czy to tak ciężko ? No tak, łatwiej jest udawać, że się nie zauważyło. Pomijając te słowa zastanawia mnie czemu ludziom tak ciężko jest się wypowiadać. Ja żyję z taką świadomością, że lepiej powiedzieć coś tysiące razy, zapytać tysiące razy niż zastanawiać się czy ta osoba wie, że chciałam jej to powiedzieć, czy wie, że się troszczę, martwię, cokolwiek. Moim rodzicom i bratu codziennie mówię, że ich kocham. Może to przesłodzone, może to dziwne, ale u mnie w domu - kocham słychać parę razy dziennie. To takie słodkie słowa, powodują, że czuję się ważna, że komuś na mnie zależy, że nie jestem przypadkiem na tym świecie. Przynajmniej umrę bez myśli - nie zdążyłam, bo będę wiedziała, że oni i tak wiedzą bo powiedziałam to milion razy. Nigdy nie szkoduje słów mimo, że wiem, że to milczenie jest złotem. Fakt, czasami lepiej pomilczeć, nic nie mówić, po prostu być obok siebie, a kiedy ta cisza nie jest krępująca to znaczy, że jest lepiej niż mogłoby być. Jednak kiedy coś myślę to często wolę powiedzieć to na głos, po co to tłumić w sobie, po prostu mówić. Co prawda trzeba też wiedzieć, żeby mówić do kogoś kto umie słuchać. Ja z natury jestem osobą małomówną, a raczej małomówną kiedy kogoś nie znam. Kiedyś już kogoś znam i czuję się swobodnie to paplam jak najęta, niech słuchają haha :D Wyrażanie uczuć to nie tylko gesty, ale też słowa, bo to słowa przeszywają nas na wylot. Tylko one potrafią też ranić bardziej niż uderzenie. Tak samo jest z pisaniem, napisano do mnie, czytam, widzę słowa, czuję. 

Słowa mogą być jak pro­mienie Roen­tge­na, jeśli używać ich właści­wie, prze­nikną wszys­tko. Czy­tasz i słowa cię przeszywają.
 Aldous Huxley

Bo gdy jeżdżę, czuję prędkość, a jak ją czuję to czuję wolność, jestem zdana tylko na siebie, nikt mnie nie ogranicza.

Dziś mam czas i nabrałam chęci na to by napisać wreszcie notkę o Austrii bo to właśnie tam byłam w tym roku nartach. Pomijając wszechobecną niemczyznę czy też język austriacki, który bądź co bądź brzmi prawie identycznie jak niemiecki to było zajebiście. Uwielbiam jeździć i umiem to robić, tak mówiąc nieskromnie. Kiedy jestem na stoku to oddaje się jeździe w pełni. Próbuję spróbować wszystkiego a jak upadnę to się nie poddaje bo mnie boli. To trochę jak z życiem nie? Szkoda tylko, że się rozchorowałam dość porządnie i musiałam sobie jeden dzień odpuścić. Pisałam już kiedyś o Austrii więc jakoś się rozpisywać na ten temat nie będę. To po prostu piękny kraj, a góry są po prostu epickie. Nasza miejscowość znajdowała się w dolinie. Z jednej strony góry i z drugiej strony góry a nad nami zazwyczaj piękne czyste niebo. Gdybym miała gdzieś osiąść na starość to wybrałabym właśnie takie miejsce. Naprawdę jest tam niebywale pięknie. Jeździliśmy w Sölden, czyli tam gdzie odbywają się różne mistrzostwa itd. Stoki zajebiste chociaż nieźle zmuldzone momentami bo niestety, ale ludu tam jest dużo. Polaków też xd Nie wiem co mogę jeszcze napisać. Niezbyt próbowałam ich jedzenia bo wiecie, płacenie w euro nie jest fajne. Miałam okazję jedynie spróbować ich super sznycla, który tak naprawdę smakuje jak zwykły, polski schaboszczak oraz austriackiego strudla, który powiem wam, że od szarlotki różni się tylko ciastem ;p Poza tym to ich wurstów mają tam pełno i jedzą je na miliony sposobów. Pyszne też były austriackie precle, normalnie palce lizać ! A teraz zapraszam na foto relacje i to chyba tyle jeśli chodzi o tegoroczny wyjazd.









Innsbruck <3