Ostatnio rozmawiałam z Marysią - dobrą koleżanką z roku o tym jak się czujemy kiedy jesteśmy w towarzystwie pewnych osób i dzięki temu zdałam sobie sprawę z pewnej rzeczy. Zdałam sobie sprawę o moich trzech światach jak ja to określiłam.
Otóż zauważyłam, że od kiedy mieszkam głównie w Lublinie mój świat się podzielił. Zauważyłam, że kiedy jestem tam to myślę głównie o studiach, osobach poznanych tam, ogólnie myślę głównie tylko o sprawach związanych z tym miastem. Jeżeli jednak przyjeżdżam do Białegostoku/Sochoni no to totalnie zapominam o tym wszystkim z Lublina. Jakbym przechodziła przez jakąś barierę, bramę czy chuj wie co. Czuję się trochę tak jakbym wiodła dwa życia. Kiedy jestem w jednym miejscu to wyłączam się na pewne sprawy, a włączam na inne. Nie wiem czy tak powinno być, ale z jednej strony to jest dobre bo mogę odpocząć. Często jak jestem w Lbn to się czymś stresuje, jestem ciągle zmęczona więc przyjazd do domu i odcięcie się od tamtych spraw jest dla mnie cholernie relaksujące. Tak samo w drugą stronę. Kiedy jestem dłużej w domu rodzinnym to czasami rodzice mnie wkurzają albo braciak, brakuje mi większej prywatności itd. Tych wad bycia w domu jest cholernie mało, ale jednak jakieś są więc jak jadę do Lbn no to jednak nie ma tego i w jakiś sposób mogę odpocząć. To jest wygodne bo wiem, że gdybym teraz siedziała w Lublinie to bym ciągle skupiała się na jednym, a tak przynajmniej nie myślę o tym aż tyle.
Dodatkowo istnieje jeszcze pewna dziwna rzecz. Świat trzeci czyli to uczucie, które czuję kiedy jestem w towarzystwie pewnych osób. Można to opisać jako takie zatrzymanie czasu. Nie zauważasz kiedy czas zlatuje, nie zwracasz uwagi na to co się dzieje na mediach społecznościowych, często nawet nie zauważasz tego, że ktoś do Ciebie dzwoni, że wypisuje. Wyłączasz się, jesteś jakby w innym wymiarze i czujesz się tak tylko i wyłącznie dzięki tej jednej osobie, no ew paru osobom, a gdy żegnasz się z nimi to zaczynasz nagle myśleć w zupełnie inny sposób, nagle czas przyśpiesza, przypominasz sobie o tej, tamtej i o jeszcze kolejnej sprawie, "wracasz do żywych", To takie dziwne, a jednocześnie tak cudowne, że ktoś może na nas tak wpływać. Poznałam parę takich osób, parę z nich odeszło, parę nadal jest i kurde, to jest zajebiste.
Pomijając jakieś takie dupne rozkminy to jest ogólnie OK. Nawiązując do notki o tym, że spinam dupę muszę zanotować tu iź
*przestałam palić elektryka
Próbowałam to zrobić od dłuższego czasu, ale chyba czekałam na dobry moment po prostu i dobrym momentem okazała się być sytuacja kiedy to jechałam w czwartek do domu. Po prostu specjalnie zostawiłam fajkę w Lublinie. Nie mam kasy na nową, nie otaczam się teraz ludźmi, którzy palą owe e-fajki i nie mam dostępu do własnej więc wiedziałam, że odstawienie tego się uda. W sumie to stwierdzam, że jakoś bardzo uzależniona to ja nie byłam bo czuję tylko lekki dyskomfort, czasami o tym sobie pomyślę, ale w sumie da się żyć. Zauważyłam tylko, że więcej jem, ale to chyba dlatego, że muszę zaspokoić odruch wkładania czegoś do ust, że tak powiem. Najwyżej wezmę i zgrubnę ;p
Ogólnie nie rzuciłabym gdybym nie miała chujowego sprzętu, ale skoro miałam to w sumie czemu nie. Chcę ogólnie sprawdzić czy polepszy się jakość mojego życia po odstawieniu. Powiedzmy, że dam sobie miesiąc przerwy, tyle z tego co wiem powinno wystarczyć by zauważyć jakieś zmiany. Chcę przede wszystkim sprawdzić czy będzie mniej mnie głowa bolała, czy będę mniej kaszleć itd.. Ogólnie chcę sprawdzić czy pewne objawy to wynik palenia czy jednak nie. Jeśli okaże się, że nic się nie zmieniło to wrócę do tego bo sprawia mi to przyjemność i nie widzę póki co większych argumentów by tego nie robić
*Piję dużo wody
Naprawdę sporo i pilnuję tego by wypijać odpowiednią ilość na dzień. Stwierdzam rzadsze bóle głowy, lepsze samopoczucie i więcej energii. Zdecydowanie na plus, a to przecież niby tylko woda.
*Zaczęłam robić to co zaniedbałam
*Ćwiczę regularnie
Jest progress, byle dalej do przodu. Samodoskonalenie się jest ważne, polecam - poprawia jakość życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz