wtorek, 31 maja 2016

Często

Dzieci.
Często widzę dzieci.
Często widzę dzieci wpatrzone w technologię XXI wieku.
Często też jednak widzę dzieci nie wpatrzone, dzieci bawiące się jak kiedyś ja.
Dzieci.
Chowające się przed jadącym samochodem, a potem celujących w niego nieistniejącym pistoletem.
Szczęśliwe i rozchichotane z taką typową dziecięcą wyobraźnią.
Biegające z patykami - najlepszą bronią dziecięcą wszech czasów.
I wtedy sobie przypominam, przypominam sobie jak bardzo kochałam te czasy.
I wspominam.
Wspominam nie tylko moje dzieciństwo do którego tak bardzo chciałabym wrócić. Wspominam wiele rzeczy. Sytuacje, które miały kiedyś miejsce. Dawno bądź niedawno. Wspominam wyjazdy rodzinne, dziecięce przyjaźnie, znajomości zamierzchłe tak bardzo. Na każdym kroku coś przypomina mi o czymś. To niewyobrażalne jaką moc ma nasz umysł, że potrafimy pamiętać tyle informacji, twarzy, sytuacji. Złota rybka pamięta tylko ponoć 3 ost minuty choć tak naprawdę ryby pamiętają do 3 miesięcy, ale to nadal mało. Człowiek potrafi pamiętać wiele lat wstecz, z dokładnością ogromną. Utrapienie i nie.
Mówi się, że nie powinno się żyć przeszłością, ale i tak każdy w jakiś sposób nią żyje. Nie da się nią nie żyć. To ona kreuje to kim jesteśmy teraz, to jakie mamy podejście do pewnych spraw. Gdybyśmy faktycznie mieli nie żyć przeszłością to po co wgl żyć ? W takim wypadku wszystko co zrobimy teraz i tak nie będzie miało żadnego znaczenia. Uczymy się na błędach. Czasami o tych błędach zapominamy, czasami warto jest zagłębić się w zakamarki swojego umysłu i przypomnieć sobie co było nie tak by pamiętać żeby tych błędów nie popełniać znowu. Z drugiej strony, nie wiem jak innym ludziom, ale dla mnie wspominanie dobrych rzeczy powoduje radość. Bo wiecie, wtedy zdaję sobie sprawę jak wiele fantastycznych rzeczy mi się przydarzyło, zdaję sobie sprawę, że warto jest przeć do przodu by nazbierać więcej takich wspomnień. Tak naprawdę bardzo rzadko wspominam źle. To skupianie się na złych momentach jest złe i wtedy faktycznie mogę powiedzieć,że takie życie przeszłością nie wróży nic dobrego. To jedynie każdego człowieka doprowadzi kiedyś do depresji, czystej niechęci do życia. Ja nie darzę nienawiścią nikogo, każdego człowieka wspominam głównie w dobry sposób mimo, że nawet te dobre rzeczy powodują często smutek spowodowany tęsknotą. Może czasami nie potrafię się pozbierać, faktycznie, to jest ciężkie, ciągle rozpamiętuje, ale daje mi to w jakiś sposób nauczkę by do każdego człowieka mieć ograniczone zaufanie jak podczas prowadzenia auta oraz by uważać, po prostu uważać i nie oddawać siebie komuś za szybko. Niezależnie od tego czy jest to kobieta czy facet, to nadal człowiek, zwierzę bardziej przebiegłe i niszczycielskie niż inne zwierzęta.
Wszystko ma swoje skrajności, tak jest też z myśleniem. Jeśli skupiamy się na tym co złe kiedyś - popadamy w skrajność, jeśli skupiamy się za bardzo na tym co teraz bez względu na to co nas już życie nauczyło - popadamy w skrajność, jeśli za bardzo skupiamy się na przyszłości - popadamy w skrajność bo zapominamy o tym co tu i teraz. Zawsze musi być ten złoty środek, dla mnie jest to tu i teraz wsparte tym co dobre lub w mniejszym stopniu złe kiedyś oraz wsparte tym co te teraz może mi przynieść w przyszłości.
Każdy kto czyta tego bloga pewnie zdążył zauważyć, że zazwyczaj piszę o tym co kiedyś, rzadko piszę o tym co robię teraz -bo co tu pisać ? Półsiedzę na łóżku, obok mnie leży sok bananowy, elektryk, mnóstwo poduszek, głowa mnie boli, chce mi się spać, a nadal wpatruje się w biały ekran komputera i czarne literki. Nie to chcę kiedyś czytać. Chcę czytać o tym co się wydarzyło, chcę móc wspominać chwile większe niż chwile małe kiedy siedzę i piszę tę notkę. Rzadko też piszę o przeszłości bo moje plany są małe, nie wybiegam za bardzo w przyszłość bo nie chcę się zawieść. Tyle razy się już zawiodłam na planowaniu. Poza tym pisanie o wydarzeniach jest ciekawsze niż pisanie o tym, że jem kanapkę. Piszę o tym co mnie trapi, co czuję i jeśli w głębi serca nadal coś rozpamiętuję to znaczy, że najwidoczniej tego potrzebuję, czasami warto jest na chwilę usiąść i poczekać, a krok do przodu zrobić wtedy kiedy jest się na to gotowym.
Rozpisałam się, chciałam jeszcze powstawiać parę zdjęć i napisać trochę co innego, ale palce same mnie poniosły w zupełnie innym kierunku. Właśnie w taki sposób pisanie sprawia mi przyjemność, że nie muszę siedzieć i przez pół godziny wpatrywać się w okno bloggera, wystarczy, że palce same naciskają odpowiednie klawisze odwzorowując to co w głowie i sercu.


poniedziałek, 16 maja 2016

Bla bla bla

Widzę Cię ! ^.^

Ciągle ktoś tu zagląda, aż jestem w szoku normalnie :o W takim razie chyba jednak powinnam cokolwiek nabazgrać :) 
Właśnie siedzę, słucham muzyki i czekam aż mi się wgra plik na OneDrive bo jestem w trakcie robienia notatek na jeden z 3 kolosów jakie mnie czekają w tym tygodniu. Niezły zapierdol tak szczerze, ale dam radę. Kto jak nie ja ? 
Ostatnimi czasy w sumie tylko ciągle się opierdalałam i imprezowałam. Najpierw były juwenalia (mówię o tych w Lublinie) połączone z feliniadą i kulturaliami. Było zajebiście. Dawno się tak nie wybawiłam. Prawie każdy zespół mnie w jakimś stopniu porwał, zadowolił, jak zwał tak zwał. Moc energii jaką można otrzymać na takich wydarzeniach jest nie do opisania. Najlepsze są chyba te momenty w których widzisz masę ludzi, którzy w jednym momencie zaczynają śpiewać to samo. Wszyscy jednym tchem wykrzykują słowa piosenek niezależnie czy są młodzi czy starzy. Na jednych twarzach widać ekscytację, na innych sentyment, na kolejnych wrażliwość, czasami widać też znudzenie, ale jednak Ci wszyscy ludzie w jakiś sposób łączą się w tym momencie. Wszyscy razem skaczą, uśmiechają się do siebie itd. Dla mnie to jest coś pięknego, przynajmniej wtedy wszyscy jesteśmy jednością, nie ma między nami różnic. Pijani czy nie pijani, każdy się dobrze bawił, to było widać. Poznałam paru ludzi, spotkałam się po raz pierwszy z człowiekiem poznanym przez neta i kurde, naprawdę bawiłam się wybornie no i pierwszy raz tańczylam w pogo haha. Świetne uczucie, polecam ! 
W ten weekend przyjechała do mnie Kla, nareszcie, czekałam na to. Co prawda pogoda nie dopisała, ciągle lało, a medykalia na które się razem wybrałyśmy szczerze to były lekko do dupy. Całe szczęście chociaż jeden koncert się udał i był to koncert Zeusa. Kurde, ten człowiek swoimi tekstami oraz tym jakie poglądy wyznaje tak dużo wniósł do mojego życia, że usłyszenie go na żywo było dla mnie takim małym spełnieniem marzenia. Żałuję, że nie mogłam zrobić z nim zdjęcia czy chociaż podziękować mu za uświadomienie mnie w pewnej kwestii, ale i tak jestem mega szczęśliwa z tego, że po prostu mogłam tam być. 
Od ostatniej notki minęło sporo czasu, w między czasie zdążyłam wrócić do Białego parę razy. Raz jak były katolickie święta. Widziałam się wtedy z Damianem, który przyleciał do Polski. Byłam w pewnych sentymentalnych dla mnie miejscach. Raz przypadkiem, raz specjalnie. Byłam nawet pod blokiem pod, którym nie powinno mnie być. Spędzałam czas na różne sposoby, raz szczęśliwa, a raz przepełniona smutkiem. Potem były moje, prawosławne święta. Jak zwykle obżarłam się jak świnia i teraz muszę zrzucić te dod 4 kg, które przybyły mi przez rzucenie elektryka (do którego bądź co bądź wróciłam bo jednak mój organizm wcale nie czuł się lepiej bez niego, a ja to lubie) no i przez te całe żarcie na świętach. Fit in progress, zaczełam ćwiczyć więc na wakacje znów będzie super sylwetka :3 
Za tydzień znowu wracam do Białego bo jakoś tak się nazbierało dużo wolnego więc aż cały tydzień posiedzę w domu. <3 
Własnie skończył mi się wgrywać plik także kończę te pisaninę, nie będę znów pisać, że teraz będę pisać częściej bo i tak gówno z tego wychodzi. Kidy będzie wtedy będzie, tak jak miłość. 
Byee 


Przywitajcie Milkę, jedną z moich cudownych podopiecznych <3




Czy mi się tylko wydaje czy ja się ciągle zmieniam z wyglądu?