Życie się toczy, a ja coraz rzadziej tu zaglądam. To chyba coraz bardziej miejsce, w którym piszę tylko wtedy kiedy mam taką, wiecie, ogromna potrzebę podzielenia się moimi myślami.
Poznałam kogoś, jestem z tym kimś, ale wiem, że nie mogę powiedzieć mu na jakiej zasadzie myślę, w jaki sposób. Nigdy więcej już tego nie zrobię, już raz to zrobiłam i przyniosło to naprawdę złe skutki. To trochę smutne, ale z drugiej strony daje nadzieje, że tym razem wszystko będzie się toczyć jak należy. Może nie będę musiała z tego rezygnować z tylko jednego powodu. Może tym razem moja cierpliwość nadal będzie taka jak zawsze, czyli bardzo duża. To, aż dziwne, że mam taką cierpliwość. Nie wiem co by było gdybym jej nie posiadała, byłabym chyba większym strzępkiem nerwów i utraciłabym więcej siebie niż do tej pory. W mojej głowie buzuje teraz mnóstwo emocji, myśli i wszystkiego innego czego określić nie potrafię. Tęsknie, cierpię, cieszę się. Jestem szczęśliwa, a mimo wszystko ciągle myślę o jednym i tym samym. Co by było gdyby ? Co jeśli ? Czy będę miała szansę ? Za dużo pytań. Nienawidzę pytań i jednocześnie je uwielbiam. To takie durne. Zastanawiam się teraz o czym ja wgl piszę i właśnie zdałam sobie sprawę, że to nie ja piszę. To piszą moje palce, po prostu piszą to co siedzi mi w głowie, a ja średnio nad tym panuje. Nie kasuję tego co już napisałam, a zazwyczaj jak piszę to co jakiś czas kasuje to i owo, poprawiam. Tej notki nie będę poprawiać. Sprawdzę tylko tak jak zawszę dwa razy czy są jakieś błędy ortograficzne czy interpunkcyjne. Sądzę, że mało komu będzie się chciało przeczytać tę notkę do końca. Sama nie wiem o czym ona jest, a skąd Ty, czytelniku masz wiedzieć ? Wypiłam dwie lampki wina. Ostatnio dużo piję. Może to dlatego, że po prostu mi to smakuje. Może jednak jest w tym coś więcej, może w ten sposób jednak w jakiś sposób próbuję uciekać od zmęczenia czy stresu. Mimo, że ostatnio stwierdziłam, że nie mam żadnych problemów ciągle jestem spięta i mam wrażenie, że pod moimi oczami tworzą się coraz większe wory. Nie wysypiam się ostatnio, słucham dużo muzyki i jestem wiecznie zmęczona. Może to jesienna chandra, którą co jakiś czas przykrywam jesiennymi liśćmi uśmiechu. Chociaż przecież już mamy zimę. Widziałam i dotykałam pierwszy śnieg. Jadłam go nawet. Pewnie tak nie macie, ale ja mam tak, że jak pada śnieg to pierwsze co robię to jak małe dziecko łapię go ustami uśmiechając się do nieba. Jezu jak ja tęsknie za przyrodą i tym najprostszym szczęściem, które daje mi natura. To takie dziwne, ja jestem dziwna, a to koniec tej dziwnej notki. Napisałam chyba już większość tego co chciałam napisać. W tytule wpiszę by tego nie czytać, bo w sumie po co ? JESTEM SZCZĘŚLIWA, a mimo wszystko w środku mnie siedzi coś, co nie pozwala mi rozwinąć moich czarnych jak sadza skrzydeł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz