niedziela, 28 czerwca 2015

Jest ciężko, ale i tak jest dobrze.

00:57
Jest już dość późno, położyłabym się spać, ale moi rodzice wyjeżdżają za godzinkę i chcę być na nogach. W końcu nie będę ich widzieć długi czas. 
Czas mija bardzo powoli, zwłaszcza jak pewne elementy znikają z życia, prawda? Nie jest łatwo, często jest beznadziejnie, ale i tak staram się codziennie uśmiechać no bo przecież zawsze warto, zawsze jest jakiś powód. Choćby ten najbardziej błahy - żyję, biorę wdech, wydech, widzę, słyszę, chodzę. 
Emocje...utrapienie i jednocześnie zbawienie, bo bez nich to no wiecie, jakoś tak nudno by było. Ostatnio całe szczęście czuję właśnie szczęście...tylko gdzieś tam w środku, głęboko przyćmiewa ból, którego staram się nie dopuścić do głosu bo wiem, że tylko siądę i będę płakać. Nie chcę tego. 
Jest weekend, mimo, że miałam zająć się bardziej poważnymi sprawami tzn najbliższymi planami, ale uznałam, że zacznę od poniedziałku. Tak całkowicie od nowa, bo jak wokół wszystko się zmienia to czemu nie polecieć z tym nurtem i też wreszcie coś zmienić. Więc oglądam filmy. 
Jednego wieczoru obejrzałam dwa, poszłam spać późno przez to, ale filmy były warte obejrzenia. Może nie dają meeega przekazu, ale zrelaxowały mnie i rozbawiły. Szczerze polecam jakby ktoś potrzebował złapania oddechu tudzież przyjemno-radosnego oderwania się od rzeczywistości. 
"Dzień z życia blondynki" 
"Moc pierścionka" 
Dzisiaj natomiast, a raczej wczoraj i dziś obejrzałam "Gorzkie dojrzewanie". To dramat, miałam ochotę na coś smutno-dającego do myślenia. Wiecie...każdy ma w życiu ciężko, w jakiś sposób. W pewnej książce napisane jest, że Bóg daje nam tyle ile jesteśmy w stanie unieść. Osobiście niekoniecznie uważam, że to przez Boga dostajemy to co mamy i w jakiej ilości, ale coś w tym jest. Każdy niesie na barkach inny ciężar. Niektórzy muszą poradzić sobie z nawałem pracy domowej, inny z brakiem matki czy ojca, kolejny z tym, że go nikt nie lubi, nikt się nim nie interesuje, jeszcze inni z brakiem pieniędzy, pożywienia czy śmiertelną chorobą. Dla każdego człowieka każdy problem jest inny. Dla niektórych może być ciężki, a dla innych lekki jak piórko bo spotykają lub spotykały go gorsze rzeczy. To też zależy od tego jak się patrzy na sytuację. Na przykład patrząc na mnie...ktoś kto mnie nie zna powie - laska ma idealne życie. Prawda jest taka, że z mojej perspektywy takie ono nie jest. Mam wiele, ale nie wszystko. Dostałam kopa w dupę parę razy i jak dla mnie były one dość przykre, momentami doprowadzały do "depresji". Fakt, ktoś kto ma gorzej powie - kobieto, to wszystko to pikuś, ale dla mnie, dla mnie to nie był pikuś. To działa też w drugą stronę, bo z jednej strony ja uważam, że to co mnie np spotkało w gimnazjum było okropne to wiem też, że w Afryce dzieci nie maja co jeść i wtedy zdaję sobie sprawę, że nie mam na co narzekać. Wracając do filmu.... każdy ma problemy, co już ustalone, ale nie ważne jest jakie one są, ważne czy sobie poradzisz. UWAGA LEKKI SPOILER. Chłopak nie miał lekko w życiu, nie jest opowiedziana cała jego historia, w sensie, historia życia, ale wiadomo, że zmarła mu matka. Ojciec chleje, ma złe towarzystwo, nie ma kasy i ogólnie jest źle. Ojciec umiera, a on zostaje ze swoja młodszą siostrą...Mógłby już w tym momencie uznać, że on to pierdoli, że nie warto, niech ciotka weźmie te dziecko i dajcie mi wszyscy spokój. Walczył, upadał, wstawał, ale cały czas walczył..w końcu wygrał. 
Po co ja to pisze ? W sumie to chyba po to by przekazać, że każdy problem da się pokonać jak się bardzo chce. A jeszcze lepiej pójdzie jak się nie myśli o tym co było kiedyś tylko się taką grubą linie machnie. Ten chłopak mógł popaść w depresje, roztkliwiać się nad tym co było, a co nie wróci, ale nie zrobił tego. 
Ja też tego nie robię, a przynajmniej się staram. Kiedyś tak, byłam jak, moim zdaniem, większość, siedziałam i myślałam- a co gdyby itd.. Płakałam nad rozlanym mlekiem, a nie o to chodzi. Co było to nie wróci, po prostu mimo wszystko trzeba iść dalej. 
Nie pałam teraz szczęściem, czuję pustkę w miejscu zwanym sercem. (Się rymło.) Przyniosło mi to wiele rzeczy, nauczkę, doświadczenie, kopa w dupę do pracy nad sobą, ale nie dlatego, że uważam, że coś ze mną nie tak, bo tak naprawdę uważam, że jak mało kto mogę poszczycić się wieloma rzeczami, tylko w sensie takim by cały czas się doskonalić. Nie można stać w miejscu. Problemy, rozterki, smutki, płaczki, sraczki....są i zawsze będą. Go ahead. Głowa do góry, wzrok przed siebie, nie obracać się za ramię. 
1:22
(jakby ktoś chciał wiedzieć ile to pisałam)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz