sobota, 18 czerwca 2016

01:03

Jest po pierwszej w nocy. 
Jestem po x kieliszkach wina. Piłam je sama. Czy to już podchodzi pod alkoholizm ? Rzadko pijam sama wino, ale często pije sama piwo. Nie, nie to nie jest alkoholizm bo zazwyczaj piję z przyjemności. Dziś piłam ze smutku, wyjątkowo. 
Czuję się samotna. Nie wstydzę się o tym pisać, czuję się strasznie samotna. Wynika to zapewne z faktu, że tęsknie za rodziną. Jedyne o czym teraz myślę to mój dom. Boże, jak bardzo chciałabym się tam teraz znaleźć. Czeka mnie jeszcze co najmniej 6 dni siedzenia samemu w Lublinie. Wszyscy moi znajomi już wyjechali, wrócą na jeden dzień na poprawę i wakacje. Boże, jak bardzo chciałabym być teraz w domu. 
Tęsknie nie tylko za tym. Kurde, czemu moje życie przynajmniej w 33% polega na tęsknocie. Chyba zrobiłam coś nie tak w moim życiu. 
Wczoraj o tej godzinie zaczynałam pisać list, a skończyłam to robić po godzinie. Godzinę pisalam piórem na kartce słowa, które nawet nie wiem czy dotrą kiedyś do odbiorcy. Napisałam w nim wszystko co siedziało we mnie od jakiegoś roku. Kurde, za 5 dni minie dokładnie rok. Tyle czasu trzymałam to wszystko w sobie. To tak cholernie przykre. 
Szczerze ? Nie wiem po co to piszę, chyba po prostu znowu mam taką potrzebę. Wiecie, najgorsze jest to, że mimo, że mamy wokół siebie tyle ludzi to i tak potrafimy czuć się samotnie. Wszystko się kręci wokół osób, których już nie ma, a były, wokół osób, które chcemy by się pojawiły w naszym życiu, a tego nie robią, wokół codziennych czynności, miłości, przyjaźni, rodzinie. 
Od jakiegoś czasu staram się być samowystarczalna. Chodzi o to, że jestem strasznie nieśmiała jeśli chodzi o niektóre aspekty mojego życia. Nie jestem na przykład w stanie pójść sama do kina. I to nie chodzi o to, że to nie może być fajne i, że koniecznie trzeba iść z kimś. Właśnie kurde to jest ponoć przyjemne. Ponoć spędzanie czasu we własnym towarzystwie potrafi być cholernie fajnym doświadczeniem, a ja nie do końca potrafię to robić. Nie mam problemu by znaleźć osoby, które robiły by takie rzeczy ze mną. Ja bym po prostu chciała zobaczyć jak to jest być całkowicie samowystarczalnym, dowiedzieć się czegoś nowego. Od x czasu próbuję właśnie sama pójść do kina. Może wtedy inaczej bym to odebrała ? Może wtedy nie skupiałabym się na tym co myśli osoba z którą przyszłam, myślałabym tylko o tym co ja sama myślę. Nie myślałabym o tym czy druga osoba lubi taki sam popcorn jak ja, czy ona chce iść do kibla czy nie, czy lubi takie filmy jak ja i czy na pewno nie żałuje, że ze mną poszła. Wstydzę się, wstydzę się pokazywać sama publicznie bo czuje się tak jakby inni myśleli - o jaki przegryw, przyszła sama, nie ma kolegów. Chociaż kurde wiem, że przecież nie dlatego byłabym tam sama, wiem, że oni nie wiedzą o mnie nic. Przeskoczyłam trochę barierę własnego komfortu i zaczęłam sama chodzić na spacery, nie tylko w miejscach gdzie spotkam mało ludzi, ale w miejsca gdzie ludzi jest pełno i czułam się z tym wybornie. To jest coś cudownego, jedyną osobą na której się skupiam jestem ja sama. Jutro spróbuję wybrać się sama w kolejne miejsce a w niedzielę w kolejne. Może to się wydawać głupie, że mam takie "problemy", ale w jakiś sposób jest to ważne dla mnie i ja chyba po prostu w ten sposób chcę się uwolnić z moich własnych kajdan, które mnie oplatają. Chcę zacząć być otwarta na innych w pełni, być w pełni otwarta na świat, ale najpierw muszę otworzyć się sama na siebie, otworzyć siebie bo inaczej daleko nie zajdę, a poniekąd przez to mam tą pieprzoną iluzję, że jestem samotna, chociaż nie jestem. Bo przecież tak naprawdę mam kogoś cudownego, mam siebie i może to brzmi egoistycznie i narcystycznie, ale od dawna wyznaję zasadę, że jeśli nie jestem w stanie kochać siebie to nie będę wstanie w pełni kochać kogoś innego. Dużo ludzi nie docenia samych siebie, nie potrafią dojrzeć, że największym cudem jesteśmy my sami i, że to we własnym towarzystwie powinniśmy czuć się najlepiej.


Just love this song! Odpływam przy niej, totalnie 

środa, 15 czerwca 2016

Piękne momenty

Ostatnio byłam w ramach zajęć ze studiów w ogrodzie botanicznym UMCS-u, bawiłam się świetnie, to przepiękne miejsce więc w tej notce po prostu wstawię parę zdjęć :) Z całego serca polecam te miejsce ! 






















Przekrzywione trochę, głupie bardzo, ale jest i jest cudowne. Chociaż mój rozkracz jest tragiczny haha








poniedziałek, 6 czerwca 2016

Do świtu

Leżę na kanapie, jak zwykle ostatnio zapaliłam świece, wszystkie światła zgasiłam. Lubię taki nastrój mimo, że wokół mnie jest cisza i nikogo oprócz mnie nie ma.

Ten weekend był cudowny, wyjątkowy na swój sposób, duużo się działo. W piątek przyjechali do mnie rodzice. W planach było pójście a koncert i tak też zrobiliśmy. Grał zespół The Cranberries oraz jako support grało moje ukochane Lao Che. Ten drugi zespół zawiódł mnie tylko jedną rzeczą - grali za krótko, ale czego oczekiwać, to nie był ich wieczór. Poszłam tam w sumie jedynie z dwóch powodów - dla rodziców i dla Lao Che i bawiłam się świetnie mimo, że w którymś momencie nie miałam już siły śpiewać, podrygiwać, a tym bardziej chodzić. Byłam padnięta po prostu. Następnego dnia pojechałam z rodzicami na zakupy, a po zakupach do restauracji na obiad. Polecam z całego serca ormiańską knajpę Jazzve w Lublinie. Po obiedzie niestety musieli już wracać do domu, ale dzień się jeszcze nie kończył. Wieczorem odbywała się Noc Kultury. To jedno z tych lublińskich wydarzeń dzięki którym zakochałam się w tym mieście. Może dla kogoś coś takiego jak kultura to przeżytek, może dla kogoś jest to nic znaczącego, może ktoś woli telefon, komputer i chlanie w barze, ale ja nie jestem kimś takim. Tam się zawsze tyle dzieje, jest tak pięknie, że ciężko jest to słowami opisać, to trzeba zobaczyć. 
Siedziałam na rozwiniętej trawie na środku ulicy, czytałam przeszywające serce wiersze, zawieszone na płótnie w wąskiej uliczce ze starych kamienic, jadłam przepyszne lody, patrzyłam jak pewien mężczyzna robi zwierzęta z balonów, pijąc piwo pod ratuszem patrzyłam jak ludzie tańczą z ogniem, tańczyłam do afrykańskich rytmów po środku starówki, oglądałam 100-letnią karuzelę, widziałam jak dziewczynie nie wychodziło chodzenie po linie, widziałam stare motocykle i ludzi przebranych w ciuchy z lat XX., widziałam sklepy w których szyldy zmieniono na inne - takie z lat XX., właśnie, wchodziłam do starego autobusu, który w środku wyglądał bardziej jak pociąg niż jak teraźniejszy jego odpowiednik, oglądałam tzw "ogórki", podpita biegłam po watę cukrową, byłam zagadywana przez najróżniejszych ludzi, słuchałam muzyki z dawnych lat w urokliwej scenerii, oglądałam występ chłopaków tańczących taniec robota i breakdance, oglądałam wystawę malarską młodszej ode mnie dziewczyny - była zajebista, wpisałam na tablicy, że czekam na miłość, widziałam zdjęcia małych dziewczynek tańczących balet, w ich oczach była ogromna pasja, widziałam ogniste drzewo - konstrukcję z drutu i zapalonych zniczy, zostałam zagadana przez rosjanina, który pytał - pójdziesz ze mną na wódkę ? Dwie ? Trzy ? To może do teatru ? Widziałam tyle rzeczy, słyszałam wiele rodzajów muzyki, spotkałam tyle ludzi, a każdy z nich był inny. Na koniec wieczoru tańczyłam. Tańczyłam pod gołym niebem pełnym gwiazd. Tańczyłam tak przez dobre ponad dwie godziny, aż w którymś momencie zrobiło się jasno. Tańczyłam tak jak chyba nigdy, nie tańczyłam sama, tańczyłam z koleżanką, ale czułam się tak jakbym była w innym świecie. Tańczyłam tak jak tańczy moja dusza. Wszyscy się na nas gapili, zrobiłyśmy niezłe show, ale to dlatego, że tańczyłyśmy bez zahamowań. Chyba pierwszy raz w życiu naprawdę miałam gdzieś wszystkich innych ludzi, chyba pierwszy raz przestałam zwracać uwagę na to co pomyślą czy na to jak w tym momencie wyglądam. Odpychałam każdego chłopaka jaki chciał zabrać mnie lub koleżankę do tańca. Nie chciałyśmy tańczyć z nimi, jak tańczy się z kimś to wtedy ten taniec nie jest tak wolny niż jak nie musisz trzymać kogoś za ręce. Czułam się wolna, sexowna, pożądana. Chciałabym czuć się tak zawsze, czuć się właśnie tak wolna i tak szczęśliwa. Do domu wróciłam po 5 rano. 



Resztę zdjęć ma koleżanka, ma mi je przesłać później więc na razie wstawiam tylko to choć i tak większość "zdjęć" mam w głowie.